image Home       image Fowles,       image Fitzgerald,       image r04 06 (9)       image R 22MP (3)       image 45 (3)       

Linki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Autor: Jacek InglotTytul: Inquisitor II: CZAROWNIKZ "NF" 10/95Tak wi�c Judym wyszed� z n�dzy i doszed� dointeligencji, ale ta nie przyj�a go w swe szeregi. No tak,nie mog�o by� inaczej - wsz�dzie be�kot, na g�rze, na dole,we dnie, w nocy, w zdrowiu i przy skonaniu. Be�kocze ca�ynar�d, w zdumiewaj�cej, nie znanej od wiek�w solidarno�ci -dlaczego w takim razie nie uczniowie? Kto wie, mo�e niewiedz�c o tym sam produkuj� te nieprzytomne brednie? Gdybymby� cho� odrobin� uczciwym gogiem, powinienem si� poczwartym tego typu wypracowaniu pochlasta� - porz�dnie,solidn� brzytw�, od ucha do ucha. Chyba jednak by�em belfremma�o zaanga�owanym w spraw� o�wiecania narodu, poniewa�zamiast tego si�gn��em po pi�te (nie piwo, niestety). Wida�przywyk�em - Witkac powiada�, �e ludzie to takie bydl�ta, coto si� do wszystkiego przyzwyczaj�.Unios�em do g�ry zniech�cony wzrok - moi koledzy walki im�cze�stwa, niewolnicy kaganka (kaga�ca? ka�czuga?)o�wiaty, po�ywali w�a�nie drugie �niadanie. Spijaj�cjogurciki toczyli zwyk�e szkolne dysputy: jedni domagali si�g�owy ministra edukacji, drudzy, bardziej wida� lito�ciwi,tylko kuratora. Inni kl�li w �ywy kamie� co popad�o, nieoszcz�dzaj�c nawet swych �on i ma�oletnich dziatek.Drzwi uchyli�y si� i do pokoju zajrza�a Krystyna -popatrzy�a na rozgdakane towarzystwo z niesmakiem, a� wida�co� jej przysz�o do g�owy, poniewa� przybra�a marsowy wyraztwarzy i krzykn�a ze zgroz�:- Rybak zrobi� striptiz przed 3b!!!Zapad�a martwa cisza. Nauczyciele poderwali g�owy iwpatrzyli si� w Krystyn� w niemym przera�eniu.- Co, znowu... - j�kn�� Teogderyk.- O, to on to ju� zrobi� przedtem? - zawo�a� zo�ywieniem Herman, kt�ry po p�rocznym le�eniu w gipsie by�pe�en �wawo�ci i ciekawo�ci �wiata. - A w kt�rej klasie?- ... si� zaczyna? - doko�czy� Teogderyk i spojrza� namnie gro�nie. Przybra�em wyraz twarzy oburzonej niewinno�ci:Patrycja przebywa�a na studiach w innym mie�cie, a wkomputerach dy�urowa� egzorcystyczny wirus. Tym razem Rybakzwariowa� wy��cznie na w�asny rachunek.- O co chodzi? - za plecami Krystyny pokaza� si� Rybak,niestety kompletnie ubrany. - What's the matter, ladies andgentlemen?- Oni uwierzyli, �e zrobi�e� striptiz w 3b! - wyja�ni�aoskar�ycielsko Krystyna. Anglista popatrzy� na nas zniesmakiem.- No tak, a potem pismacy wypisuj� w gazetach, �e wzawodzie nauczycielskim od lat obowi�zuje dob�r negatywny -burkn��, usiad� i ostentacyjnie zag��bi� si� w lekturze"Newsweeka". Reszta wr�ci�a do swych jogurcik�w i rytualnychprzekle�stw. Krystyna wzruszy�a ramionami i wysz�a,niezadowolona, �e dowcip nie wypali�. Ja za� opu�ci�emwzrok na kolejne wypracowanie.Zasadniczy b��d doktora Tomasza to jego oderwanie odistotnej walki, jak� toczy� w tym czasie zrewolucjonizowanyproletariat, zorganizowany w partiach robotniczych. Tu ju�zabrak�o mi tchu; cud prawdziwy, �e oby�o si� bez zawa�u.Jednocze�nie chcia�o mi si� wy� jak pok�sanemu do krwiwilkowi stepowemu. Jeszcze ze trzy tego typu zdania ib�dzie po mnie. Z jakiej socrealistycznej makulatury onitoto wygrzebuj�? Wci�� pe�no by�o tego �miecia na p�kach -uczniowie bezkrytycznie powtarzali ka�d� bzdur�, jako �edok�adnie mieli w dupie doktora Judyma i bezdomne losy jego.Mnie za� traktowali na zasadzie z�a koniecznego,krwio�erczego Mzimu, kt�remu trzeba rzuci� jaki� och�ap, abyuj�� ca�o.Z boku dobieg� z lekka sataniczny chichot Rybaka -siedzia� tam razem przy jednym stoliku z Teogderykiem i m�odymwuefmenem, Zaporo�cem. Szeptali sobie konspiracyjnie.Instynktownie nadstawi�em ucha.- Zalewasz, stary - stwierdzi� z niedowierzaniemZaporo�ec. - Co� si� babie przywidzia�o...- Nigdy w �yciu - Rybak zaciera� z uciechy r�ce. - Ta naniego wrzeszczy, a facet jak gdyby nigdy nic stoi przyumywalce, jedn� r�k� pali papierosa, a drug� wali konia a�mi�o. Babsko nie wiedzia�o, gdzie si� ze wstydu podzia�.Powiedzia� potem, �e od tygodnia nie m�g� nic przeci�� imusia� koniecznie pojecha� na r�cznym.- Mog�a mu pom�c - zauwa�y� trze�wo Zaporo�ec. - Pokaza�cycki albo co� w tym rodzaju. Szybciej by posz�o...- Nie by�o potrzeby. Wytrysk mia� r�wno z dzwonkiem.- Znaczy si�, dobry ucze� - rzuci�em znad swego stosumakulatury. - A i my nie najgorsi pedagodzy, skoro takskutecznie wykszta�cili�my w nim odruch szkolnejpunktualno�ci.- Co si� dzieje w tej szkole?! - Teogderyk wygl�da� jakcz�owiek dopiero co przebudzony z g��bokiego snu. -Nauczyciel rzuca si� z okna my�l�c �e jest Rambo, ucze� kopulujez umywalk�. Czyste wariactwo!- That's right, my friend. This world is crazy - rzek�sentencjonalnie Rybak i z powrotem zag��bi� si� w prasie. Dopokoju wsun�� si� Norbert, niedawno zatrudniony m�odypolonista - a dok�adniej jego udr�czone ostatnio oblicze.Co� si� z facetem od paru dni dzia�o.- Nie mog� - wyj�cza�. - D�u�ej nie wytrzymam!- A co ci, serde�ko? - zapyta� troskliwie Teogderyk.- Sam ju� nie wiem. Si�dzie ci taka przed nosem i wypniete swoje bufory, takie, �e rozwalaj� stanik. No i diabliwiedz�, co robi�, onanizowa� si� ju� teraz, podbiurkiem, czy czeka� na dzwonek... - w jego g�osie brzmia�aprawdziwa rozpacz, typowa dla �wie�ego, jeszcze niezahartowanego belfra.- Ach, seks, seks obrzydliwy! - zaskowyta� w odpowiedziRybak, odrywaj�c si� od "Newsweeka".- Mam na to lekarstwo, ch�opaki - o�wiadczy�em. - Trzydni �cis�ego postu, le�enie krzy�em we w�osienicy isamobiczowanie dyscyplin� z surowej sk�ry.- Dobrze robi te� czytanie brewiarza i regularnyr�aniec - doda� Teogderyk.- Brr, to ju� lepszy jednak onanizm, w my�l zdrowejzasady pt. Ka�dy Sw� W�asn� �on� - prychn�� pogardliwieRybak, udowadniaj�c przy okazji, �e przebrn�� przezpierwsze trzysta stron "Ulissesa". Spojrza�em na niego zuznaniem.- I c� pan s�dzisz o Joysie?- Prawd� m�wi�c, nie mam zdania, lec� g��wnie po momentach.Zawsze to u niego lubi�em - absolutn� i bezwzgl�dn�szczero��. Nigdy nie pozowa� na intelektualist�. Poza tymby� skrupulatny i zasadniczy niczym angielski gentlemen zczas�w wiktoria�skich; wymownym gestem pokaza� mi zegarek,przypominaj�c, �e najwy�szy czas wyj�� na dy�ur.W czasie patrolowania szkolnych korytarzy pierwszegopi�tra znowu natkn��em si� na Norberta - stercza� jakwmurowany pod kolumn�, wpatruj�c si� z nat�eniem w okno,na parapecie kt�rego siedzia�a dorodna siedemnastka, pulchnablondyneczka, ubrana w przewiewn� i kus� sukienk�.Podci�gn�a ku sobie kolana i materia� osun�� si� napodo�ek, ods�aniaj�c kszta�tne i g�adkie udo - dzieweczkawachlowa�a si� zeszytem, wpatruj�c t�sknym wzrokiem w �wiatza szyb�. Norbert obr�ci� ku mnie udr�czone oczy, z niemympytaniem.- Nie masz szans - odpar�em. - Nie wiem dlaczego, alem�odzie� ostatnimi czasy zajmuje si� bez resztynajnudniejsz� i najbanalniejsz� rzecz� na �wiecie, czylisob�.- Sob�, powiadasz - warkn�� zirytowany. - A co w takimrazie mam zrobi� z TYM?! - Podetkn�� mi pod nos kartk�bia�ego papieru z napisanym na maszynie tekstem. Przeczyta�emkilka zda� ze �rodka.Ju� od dawna marzy�am, by by� blisko Ciebie.Zniecierpliwiony, zwierz�cym ruchem przyci�gasz mnie. Czuj�zapach Twojego cia�a i to przyjemne ciep�o, kt�re emanuje namoje pr�ne piersi. Przesuwasz d�oni� po wewn�trznejstronie mych ud; powoli rozbierasz mnie, jednocze�nienami�tnie ca�uj�c. Dreszcze przeszywaj� nasze cia�a.Pieszcz� Ci� czule, wodz�c subtelnie d�o�mi po Twoichramionach, ustami muskam tors, upajaj�c si� jednocze�niecia�em. Teraz czekamy tylko na wielkie spe�nienie. Zanurzaszsi� we mnie powoli, a jednak zdecydowanie. Czy�by� r�wniebardzo tego pragn�� jak ja?Z�o�y�em list i odda�em mu.- Nic z tego nie b�dzie, stary - o�wiadczy�em. - Czystaliteratura. Naczyta�o si� dziecko harlequin�w, obejrza�odwa pornosy i my�li, �e mo�e by� drug� Cicciolin�. Taknaprawd� to uciek�aby na widok twojej erekcji.Oklap� na to dictum zupe�nie - wzrok nasz, oderwany odniedosi�g�ych cielesnych pokus okiennej dzieweczki, spocz��mimochodem na �cianie. Wisia� na niej plakat nast�puj�cejtre�ci: Uwaga, zaczyna si� miesi�c kultury francuskiej. Bawsi� razem z nami, 3f. Kto� przekre�li� kultury grubymczerwonym pisakiem, dopisuj�c u g�ry mi�o�ci. Tego ju� by�odla Norberta za du�o. Zamkn�� oczy i po omacku ruszy� przedsiebie, znikaj�c w g��bi szkolnych kazamat�w.Ja sam schroni�em si� w sekretariacie, przerobionymostatnio na co� w rodzaju pubu: brakowa�o tylko sto�k�wbarowych, kufli i kranu z piwem. Siedzia� tam ju� Zaporo�eci jak zwykle smali� cholewki do Krystyny. Le�a� naurz�dowym kontuarze, broni�cym dost�pu do sekretarki, ispogl�da� jej mi�o�nie w oczy. Musia�em im przerwa� wniezwykle ekscytuj�cym momencie.- A kolega co w�a�ciwie s�dzi o mi�o�ci? - zapyta�a mnienagle Krystyna, nim jeszcze zd��y�em zamkn�� za sob� drzwi.Zastanowi�em si� chwil�.- Moja droga, przecie� wiesz, �e od lat kocham si� tylkow tobie, acz bez wzajemno�ci i nadziei, niestety...- Naprawd�? - u�miechn�a si�, rzucaj�c mi pow��czystespojrzenie. Mrugn��em do niej porozumiewawczo. Toczyli�myten flirt chyba ze trzy lata z ok�adem. Popatrzy�em na ni�wzrokiem zamglonym od pal�cych ��dz, jakby si� wyrazi�modernistyczny poeta, i przeci�gle j�kn��em, niczym bohaterPrzybyszewskiego.Oberwuj�cy to Zaporo�ec zgrzytn�� mimowolnie z�bami iwypi�� do przodu dobrze umi�nion� klat�. Ni cholery niedawa� si� przekona� co do ostatecznego triumfu ducha nadmateri�. Ka�da nasza sprzeczka ko�czy�a si� wezwaniem naindia�skie zapasy. Rewan�... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zolka.keep.pl