Linki
- ,,(...)człowiek nigdy nie wyrobi sobie o nikim właściwego pojęcia .Stwarza obraz i kontent.
- Inne twarze pojednania. Pojednanie polsko - niemieckie w XX wieku. Wojciech Ręciak, Niemiecki, Historia, Stosunki polsko - niemieckie
- Introduction to the special section on NSSI, ♥ psychologia - inne (książki, artykuły), [EN] artykuły, nssi (non-suicidal self injury) + masochism
- Interpretacja umów w prawie modelowym i wspólnym europejskim prawie sprzedaży CESL Rott-Pietrzyk Ewa DOWNLOAD, Inne
- Informatyka Europejczyka Technologia Informacyjna Podręcznik + CD Wrotek Witold PEŁNA WERSJA, Inne
- Inne kolory. Eseje i opowiadanie Orhan Pamuk(1), Powieści i opowiadania(1)
- Informatyka SP KL 4-6. Podręcznik multimedialny pendrive + zbiór zadań. Zajęcia komputerowe. Lubię to! 2012 Kęska Michał e-book, Inne
- Instrukcja egzekucyjna dla urzędów gmin i miast oraz biur związków międzygminnych Wojdylak-Sputowska Zofia, Inne
- Informatyka Europejczyka. Nauka i zabawa z komputerem w edukacji wczesnoszkolnej. Poziom 3 Wydanie Danuta Kiałka, I jak Inne
- Informatyka SP KL 4. Podręcznik z ćwiczeniami. Zajęcia komputerowe. Z pomysłem 2012 Wysocka Anna, Inne
- Informa.Healthcare.Mayo.Clinic.Cardiology.Board.Review.Questions.and.Answers(1), Wszystko inne, Ebooks
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- meliobud.htw.pl
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ci pełny dostęp do spisu treści książki. Jeśli chcesz połączyć się z Portem Wydawniczym LITERATURA.NET.PL kliknij na logo poniżej. JERZY PILCH INNE ROZKOSZE 2 Tower Press 2000 Copyright by Tower Press, Gdańsk 2000 3 I Gdy w roku pańskim 1990 doktor weterynarii Paweł Kohoutek spojrzał w okno i ujrzał idącą przez ogród swą aktualną kobietę, z właściwym sobie pyszałkowatym fatalizmem pomyślał, iż przydarzyła mu się przygoda, która winna być ostrzeżeniem dla wszystkich. Aktualna kobieta Kohoutka miała na sobie granatowy płaszcz, jej boską czaszkę okrywał filuterny kapelusik, ogromna zaś waliza, którą wlokła za sobą, pozostawiała w białej listopado- wej trawie ciemny trakt ostatecznej klęski. Gdyby przyjechała na krótko jedynie rozmówić się ze mną, gdyby złożyła mi tylko przypadkową i niezapowiedzianą wizytę, i tak byłaby to wystar- czająco wstrząsająca historia, pomyślał Kohoutek. I tak byłaby to historia godna książki. Ale aktualna kobieta Kohoutka nie przyjechała w odwiedzi- ny. Oburącz taszczyła walizę, na szczupłych zaś ramionach dźwigała wy- pełniony po brzegi plecak. Choć Kohoutek znał ją zaledwie od siedemnastu tygodni, doskonale wiedział, co znajduje się w walizce, a co w plecaku. W walizce były książki, a w plecaku cała reszta należących do niej przedmio- tów. Kohoutek mógł, zamknąwszy oczy, ściśle wymienić rzecz po rzeczy, mógł bez trudu wyliczyć wszystkie części garderoby: siedem czarnych pod- koszulków, dwie białe bluzki, dwie męskie koszule w kolorze khaki, jeden szary dres z białymi wypustkami, trzy czarne spódnice mini, jedna para dżinsów, dwie pary czółenek na płaskim obcasie, kozaczki nad kolana, które aktualna kobieta Kohoutka odziedziczyła po matce, czarny golf, szara mę- ska tweedowa marynarka, w której wyglądała świetnie, rajstopy i kilkadzie- siąt par wyłącznie białych majtek rozmaitego kroju. Tak, aktualna kobieta Kohoutka spakowała cały swój dobytek i przyjechała, by wreszcie po sie- demnastu tygodniach straszliwej męki krótkotrwałych spotkań zamieszkać z Kohoutkiem na zawsze. Uregulowała należności, wysprzątała pokój, zdjęła z półki wszystkie wydane po polsku książki Milana Kundery, Kusiciela Brocha, Historię filozofii Tatarkiewicza, tomiki wierszy Stanisława Barań- czaka i Ryszarda Krynickiego. Z perwersyjną pieczołowitością spakowała też dzieła zebrane najwybitniejszego żyjącego polskiego pisarza, którego wielbiła czytelniczo i platonicznie, a o którego Kohoutek był zazdrosny wcale nie platonicznie, Kohoutek był oń zazdrosny jak zwierzę i wiedział co czyni: najwybitniejszy żyjący polski pisarz należał do nieśmiertelnego po- kolenia niestrudzonych łowców kobiet. Słowem – aktualna kobieta Kohout- ka spakowała swoje rzeczy i książki, oddała klucze właścicielce, poszła na dworzec PKS, kupiła bilet i pojechała do rodzinnej miejscowości Kohoutka. Nigdy tam przedtem nie była, ale z opowieści Kohoutka doskonale znała tę zamieszkałą wyłącznie przez ewangelików augsburskich osadę. Kohoutek ma nieznośnie sentymentalny zwyczaj opowiadania swym ak- tualnym kobietom o ziemi cieszyńskiej. One wpatrują się weń, starają się, jego zdaniem, daremnie, poskromić swój nieumiarkowany zachwyt, on zaś snuje opowieści o Parteczniku, Dziechcince i Jurzykowie, opowiada o do- mu, który zbudował jego pradziadek, mistrz masarski Emilian Kohoutek oraz o ogrodzie, który był kiedyś dziedzińcem wielkiej rzeźni. Rzecz jasna, 4 Kohoutek wie, iż nawyk opowiadania aktualnym kobietom o stronach ro- dzinnych jest nie tylko nieznośnie sentymentalnym nawykiem. Kohoutek wie, iż nawyk ten jest także zgubnym nawykiem. W każdym razie w tym właśnie przypadku – myśli Kohoutek, spoglądając na idącą przez ogród swą aktualną kobietę – w przypadku tej niewyobrażalnej historii mam powody, aby myśleć o zgubie. Stanowczo nie powinien był jej opowiadać o ziemi cieszyńskiej, nie powinien był jej mówić ani słowa o sobie, nie podawać ad- resu, imienia, nazwiska, nie zgadzać się na wszystko, nie obiecywać jej nie- stworzonych rzeczy , nie przebywać w jej szaleńczym towarzystwie. Jakże daremne, jakże retorycznie puste i, na szczęście, jakże krótko- trwałe były żale Kohoutka. Nie trzeba było wsiadać do autobusu pośpiesz- nego linii A. Nie trzeba było tysiąc razy krążyć pomiędzy jedną a drugą miejscowością. Nie trzeba było zadawać żadnych pytań, a zwłaszcza nie trzeba było zadawać pierwszego pytania. Najmocniej przepraszam, co pani czyta? Nie trzeba było kruszyć centralnego układu nerwowego nadmierny- mi dawkami świata. I tyle. Kohoutek usłyszał, a może wyszeptał pierwsze wersy wielkiego lamentu; wspomnienie lewiatanowego wnętrza autobusu pośpiesznego linii A, w którym ujrzał ją po raz pierwszy, przemknęło mu przez głowę, ale nic więcej. Na dalsze ciągi najpiękniejszych nawet pod względem stylistycznym lamentów nie było czasu. Kohoutek przyglądał się idącej przez ogród swej aktualnej kobiecie, jego mózg zaś pracował z za- bójczą precyzją. Kohoutek zastanawiał się, czy ktoś z domowników już ją zauważył. Aktualną kobietę Kohoutka mogła zauważyć matka Kohoutka. Mógł ją zauważyć ojciec Kohoutka. Mogła ją zauważyć Pastorowa lub Pastor. Mo- gła ją zauważyć pani Wandzia lub matka pani Wandzi. Mogła ją zauważyć Oma, babka Kohoutka. Pan Naczelnik, dziadek Kohoutka, mógł głęboko nabierając powietrza nabrać zarazem pewności, iż ktoś blisko z Kohoutkiem związany jest w ogrodzie. Aktualną kobietę Kohoutka mogło też widzieć dziecko Kohoutka i mogła ją dostrzec żona Kohoutka. Mogli ją zauważyć wszyscy. Ale przy odrobinie szczęścia, a raczej przy ogromie szczęścia, mógł jej nikt nie zauważyć. Trwały ostatnie przygotowania do jutrzejszych urodzin Omy, a poza tym od rana, a właściwie od wczorajszego wieczora, uwaga domowników była zaabsorbowana dwoma litrami pulpetów woło- wych ukrytych gdzieś przez Omę, babkę Kohoutka. Rzecz była pilna, gdyż pulpety miały termin przydatności do spożycia tylko osiem dni. Od czasu kupna upłynęły już dwa dni. Czas zmierzał nieubłaganie ku definitywnym formułom – dwulitrowy słój pulpetów wołowych, których termin przydat- ności został przekroczony, oznacza eksplodującą siarczanymi płomieniami wieczność. Na trop przepadłych bez wieści pulpetów naprowadziła wszystkich Pa- storowa, pytając przy wieczerzy, co z pulpetami. Z jakimi pulpetami? od- parła pytaniem na pytanie matka Kohoutka. Z tymi pulpetami, które kupi- łam wczoraj, pytam, ponieważ one mają termin przydatności do spożycia tylko osiem dni, a tu dwa dni już przeszły. – Oma – matka Kohoutka zwróciła się do Omy, babki Kohoutka; matka siedziała obok niej i zwykle ze względu na głuchotę Omy raz jeszcze głośno i wyraźnie powtarzała, co mówiono przy stole; Kohoutkowi, którego trudno byłoby nazwać nieuprzedzonym świadkiem zdarzeń, zawsze wszak wyda- 5
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plzolka.keep.pl
|