Linki
- ,,(...)człowiek nigdy nie wyrobi sobie o nikim właściwego pojęcia .Stwarza obraz i kontent.
- Intermediate Calisthenics - Superhuman Rising - eBook, Frank Medrano - Intermediate Calisthenics - Superhuman Rising - 2015
- Installing Arduino, ARDUINO, Arduino Projects and Tutorials Ebook Collection, Arduino Tutorials
- Information Security - Principles & Practice, Kryptologia, Computer Security Enthusiast Ebook Collection [haslo Stefan](Stefan 68)
- Incident Response & Computer Forensics, Kryptologia, Computer Security Enthusiast Ebook Collection [haslo Stefan](Stefan 68)
- Instrukcja rejestratora 4 kanałowego REJB 4 i 16 kanałowego REJB 16, Książki1, PDF-y
- Inforanek - odleżyny, Pielęgniarstwo, Geriatria i pielęgniarstwo geriatryczne, Książki
- Inland Fisheries. 1. Rehabilitation of inland waters for fisheries, książki
- Insider Threat - Protecting the Enterprise from Sabotage, Kryptologia, Computer Security Enthusiast Ebook Collection [haslo Stefan](Stefan 68)
- Introduction to Cryptography - Principles & Applications, Kryptologia, Computer Security Enthusiast Ebook Collection [haslo Stefan](Stefan 68)
- Informatyka Europejczyka. Podręcznik dla gimnazjum scalenie Stara podstawa programowa Jolanta Pańczyk ebook, Podręczniki, lektury
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mangustowo.htw.pl
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Frid Ingulstad ZJEDNOCZENIE Saga część 14. ROZDZIAŁ PIERWSZY Kristiania, grudzień 1906 roku Elise, śmiertelnie przerażona widokiem obcego mężczyzny w swoim łóżku, chciała wybiec z pokoju. Serce waliło jej jak oszalałe. Najpewniej to jakiś bezdomny, mógł być niebezpieczny. W tej samej chwili postać poruszyła się. Spod narzuty, uszytej ze skrawków materiałów, wychyliła się głowa. Mimo że widziała go jedynie w smudze światła dochodzącego przez uchylone drzwi od kuchni, poznała go od razu. - Emanuel? - wydobyła z siebie, a kolana się pod nią ugięły. Dlaczego on był tutaj? Mężczyzna usiadł. Wyglądał na oszołomionego. Najwyraźniej wyrwała go z głębokiego snu. Sprawiał wrażenie, jakby nie wiedział, gdzie jest. Szybko jednak się pozbierał, był ubrany i zawstydzony. - Przepraszam, ja... chyba zasnąłem - powiedział. Zacinał się, wyraźnie skrępowany. Stała i patrzyła na niego, czując, jak narasta w niej złość. Na szczęście Hugo spał niewzruszony na jej ręku. - Wielkie nieba, co się stało? Dlaczego tu jesteś? - spytała ostro. - Ja... Nie wytrzymałem - powiedział, patrząc na nią bezradnie. - Musiałem odejść. Matka, Signe, sam nie wiem, która z nich gorsza. Nie wyobrażasz sobie, jakie one są. - I myślisz, że tak po prostu możesz tu wrócić? Nie masz za grosz wstydu? Czuła, że serce jej wali, a policzki pałają. Jak można było być tak bezczelnym? Najpierw zjawił się, żeby się upewnić, że jest w ciąży - z jego dzieckiem - żeby zaraz potem wrócić do Signe. A teraz miał czelność wrócić tu, do jej domu, położyć się w jej łóżku, pod nieobecność jej i chłopców? Naprawdę nie rozumiał, co jej zrobił? Nie było mu wstyd, że zdradził ją zaledwie kilka miesięcy po ślubie? Że okłamał ją, zapewniając, że zdarzyło się to tylko raz, a potem opuścił ją dla Signe? Na dodatek pozwolił, żeby syn Signe został uznany za prawowitego dziedzica dworu w Ringstad. Nie miał żadnego zrozumienia dla uczuć innych ludzi? Otworzyła usta, chcąc wyrzucić z siebie całą swoją złość, ale w tym właśnie momencie usłyszała, że drzwi do kuchni się otworzyły i do mieszkania wpadli chłopcy. - Elise? - dobiegł ją głos Kristiana. - Co to za walizka tu stoi? Walizka? Dziwne, że nie zauważyła jej, wchodząc. Emanuel przyjechał tu z walizką? - Mamy gościa - odpowiedziała, starając się, żeby zabrzmiało to lekko. Nie chciała psuć im radosnego świątecznego nastroju, ale sama słyszała, że się jej to nie udało. Trzy zmarznięte chłopięce twarzyczki jednocześnie ukazały się w drzwiach. - Emanuel?! - wykrzyknął Peder, wpadając do pokoju. - Wróciłeś? Głos Pedera brzmiał radośnie. Najpierw dostał prezent, a teraz taka niespodzianka. Nie codziennie działo się tyle ciekawych rzeczy, pomyślała Elise, wiedząc, jak się to wszystko skończy. Peder chwycił Emanuela za rękę i pociągnął go za sobą do kuchni. - Byliśmy u Asbjorna i mamy w Kjelsas i dostaliśmy prezenty. Patrz! Zaciągnął go do stołu kuchennego, pokazując mu dumnie pudełko z cyną, z której można było robić żołnierzyki. - Evert też dostał takie pudełko. Prawda, że ładne? - spytał, a jego oczy błyszczały w świetle świeczki. Policzki miał czerwone po długiej wędrówce w mroźnym powietrzu. Dwaj pozostali chłopcy rozbierali się w milczeniu. Elise stała w drzwiach i wodziła za nimi oczami. Pamiętała, jak Peder rozpaczał, kiedy Emanuel pojawił się tu na krótko ostatnim razem. Rozpłakał się i wybiegł z domu. Teraz znów czeka go zawód. I to w Wigilię. Odwróciła się i spokojnie wróciła do pokoju położyć Hugo do łóżka. Spał twardo na jej ręce i nawet nie zauważył, że go położyła. Zwlekała. Nie miała ochoty wracać do kuchni, do pozostałych, tak długo jak Emanuel tam był. Ale przecież nie mogła wyrzucić go za drzwi w wigilijny wieczór, poza tym do najbliższego hotelu było daleko. Nie mogła też pozwolić, żeby spał w kuchni. Hilda i Reidar jeszcze nie wrócili. Byliby zaskoczeni, gdyby znaleźli śpiącego mężczyznę na podłodze w kuchni. Olaf miał nocować u swoich rodziców, najlepiej więc będzie, jeśli Emanuel przenocuje na stryszku, chociaż nie powinna korzystać z pokoju wynajętego lokatorowi. W całej historii było coś dziwnego. „Matka, Signe, nie wiem, która gorsza". Co mógł mieć na myśli? Nawet jeśli z jakiegoś powodu by się zdenerwował, nie wypadało zatrzasnąć za sobą drzwi i wyjść, i to jeszcze w Wigilię. Jak obrażony dzieciak! I jechać aż do Kristianii? Co on zamierzał tu robić? Musiała położyć chłopców spać. Padali ze zmęczenia. Wstali rano, pilnowali Hugo, kiedy ona obsługiwała klientów w sklepie wdowy Borresen, a potem pomagali jej ciągnąć dziecięcy wózek całą drogę aż do Kjelsas i z powrotem w błocie i w padającym śniegu. Pewnym krokiem weszła do kuchni. - Marsz do łóżek, chłopcy! Jest późno, a za dwa dni musicie znów wcześnie wstać i iść do pracy. Nikt jej nie słuchał. Zarówno Emanuel, jak i chłopcy byli zajęci ustawianiem guzików-żołnierzy w szereg i planowaniem, gdzie staną cynowe żołnierzyki, kiedy zostaną wytopione. Szwedzi w dalszym ciągu byli wrogami, rozwiązanie unii nie zmieniło nastawienia do wschodnich sąsiadów. - Nie słyszeliście, co powiedziałam? Marsz do łóżek! - Jeszcze chwilę, Elise! - odezwał się Kristian równie podniecony jak pozostali. - Strzelaj! Zastrzel go! Padł, drań! - wołał Evert, tupiąc z podniecenia. Miała wrażenie, jakby coś wybuchło w jej głowie. Emanuel i chłopcy bawili się w wojnę w wigilijny wieczór! Czuła, jak wzbiera w niej złość. Kilka godzin wcześniej byli w kościele, widzieli palące się na choince świeczki, słuchali opowieści o aniołach i pasterzach. A teraz stali przy kuchennym stole i uśmiercali szwedzkich żołnierzy! Podbiegła do nich, chwyciła Pedera, który był najbliżej, i przyciągnęła go do siebie. - Macie być posłuszni! - powiedziała, a głos drżał jej ze wściekłości. - Kiedy mówię, że macie iść spać, to nie żartuję! Peder poszedł z nią, nie protestując, i zaczął się rozbierać. Słyszała, że płacze, i nie mogła się uspokoić. Wiedziała, że źle postępuje. Nic by się nie stało, gdyby raz położyli się trochę później. Zepsuła Pederowi Wigilię, a przecież nieczęsto miał okazję przeżyć coś miłego. Cały dzień błyszczały mu oczy. Że też nie potrafiła nad sobą zapanować! Po chwili przyszli Kristian i Evert. Poruszali się cicho, starając się nie wchodzić jej w drogę. Wkrótce wszyscy trzej leżeli pod kołdrą, nie miała jednak siły zmówić z nimi pacierza. Powiedziała tylko szybko „dobranoc" i wyszła z pokoju, mocno zamykając za sobą drzwi. Emanuel stał i patrzył na nią z dziwnym wyrazem twarzy. On też nie miał odwagi się odezwać. Pewnie się nie spodziewał, że mogła się tak zezłościć z tak błahego powodu. - Czego chcesz? - spytała, sprzątając ze stołu żołnierzyki i prezenty szybkimi gniewnymi ruchami, nie patrząc na niego. - Chciałem spytać, czy mogę tu przenocować? - odezwał się słabym głosem. - Poza tym miałem nadzieję, że będziemy mogli porozmawiać. - Możesz spać na stryszku. Nasz nowy lokator nocuje dzisiaj u swoich rodziców. Hilda i Reidar jeszcze nie wrócili. Odwróciła się do niego plecami, kierując się w stronę drzwi. Musiała wyjść na podwórze, zanim się położy. Uderzył ją chłód. Długotrwałe mrozy skuły lodem duże odcinki rzeki, tłumiąc szum wody. Niebo było czarne i rozgwieżdżone jak rzadko. Wokół niej było cicho, w oknach nie było świateł, ani w fabryce, ani w domach po drugiej stronie rzeki. Stała tak i czuła, jak narasta w niej poczucie bezsilności. Jak mogła zepsuć chłopcom ten radosny dzień? Tylko dlatego, że nie posłuchali jej od razu i bawili się Bogu ducha winnymi żołnierzykami? Było jej tak przykro, że najchętniej położyłaby się na śniegu i rozpłakała. Dlaczego? Z powodu Emanuela? To on wzbudzał w niej taką złość? Czy zareagowałaby tak samo, gdyby nie stał przy kuchennym stole i nie bawił się z chłopcami? Odwróciła się szybko i pośpiesznie weszła do domu. Świeczka wciąż się paliła wątłym płomieniem, ale Emanuela nie było, zapewne poszedł już na stryszek. Ostrożnie uchyliła drzwi do pokoju, stała i nasłuchiwała. Z początku nic nie słyszała, ale po chwili z jednego z łóżek dobiegło ją tłumione łkanie. - Śpicie? - wyszeptała na wypadek, gdyby któryś z nich zdążył już zasnąć. Ujrzała ciemną główkę. - Jesteś zła, Elise? Znów usłyszała pociągnięcie nosem. To z pewnością był Peder. Podeszła do niego cicho, uklękła i objęła go. - Przepraszam. Nie chciałam. Byłam zmęczona długą drogą do Kjelsas i z powrotem. Z dziecięcym wózkiem i maleństwem, które w sobie noszę, na tej śliskiej drodze... Pocałowała go w policzek. - Przykro mi, że skrupiło się to na was. - Nie szkodzi, Elise. Nie myślmy już o tym. Mogła tylko się uśmiechnąć, tuląc się do jego ciepłej szyi. Zwykle to ona tak mówiła. Pocałowała go jeszcze raz, zanim oderwała się od niego i pozwoliła mu się znów położyć. - Dobranoc, Peder, śpij dobrze. - Emanuel już poszedł? - Nie, będzie spał na stryszku. Olaf wraca dopiero jutro. - Dlaczego tu przyszedł?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plzolka.keep.pl
|