image Home       image Fowles,       image Fitzgerald,       image r04 06 (9)       image R 22MP (3)       image 45 (3)       

Linki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Internet jest nudny

 

Intensywnie łączący się z innymi mediami Internet, traci swój wyjątkowy status

 

Dostęp do Internetu jest coraz powszechniejszy, sieć w rekordowo krótkim czasie stała się potężnym i opiniotwórczym medium. Odcisnęła silne piętno na starszych technikach przekazu, które - chcąc za nią nadążyć - wkroczyły w fazę digitalizacji.

 

MIROSŁAW FILICIAK

 

 

Telewizja cyfrowa czy filmy zapisane na płytach DVD oferują użytkownikowi, jeśli jeszcze nie możliwość interakcji z medium, to z pewnością szerokie możliwości personalizacji odbieranego przekazu. Technologie związane z komputerami wpłynęły również na estetykę starszych środków przekazu - format animacji Flash, do niedawna nierozerwalnie związany z Internetem, prawdopodobnie niedługo stanie się jednym ze standardów wykorzystywanych w telewizji (co będzie kolejnym krokiem ułatwiającym konwergencję mediów - sieci telewizyjne coraz aktywniej działają w Internecie). Jednak intensywnie łączący się z innymi mediami Internet, traci swój wyjątkowy status. Mit o nowatorskiej i demokratycznej technologii komunikacji powoli blednie: Sieć staje się kolejnym przekaźnikiem, który padł ofiarą ekspansji koncernów medialnych. Dla nich Internet jest takim samym sposobem zarabiania pieniędzy, jak muzyka, kino czy telewizja. Najnowsze badania przeprowadzone przez Jupiter Media Metrix pokazują, że Internauci aż 60% czasu w Sieci spędzają na stronach należących do zaledwie 14 firm (przed rokiem było to 40 firm, dwa lata temu - 110). Brak różnorodności i silne więzi łączące serwisy internetowe z innymi mediami sprawiają, że mało jest w Sieci ciekawych inicjatyw. Nie sposób pozbyć się wrażenia, że Internet wciąż "raczkuje". Pomimo eksplozji popularności, globalna sieć komputerowa - jakkolwiek może zabrzmieć to paradoksalnie - wciąż znajduje się we wczesnej fazie rozwoju. Etap ten można porównać do początków telewizji, kiedy nie wykształciła ona jeszcze specyficznych środków i była po prostu radiem z dołączonym obrazem. Podobnie jest dziś z Internetem.

Internet rozpoczął nowy rozdział komunikowania pomiędzy zwykłymi ludźmi - poczta elektroniczna, grupy dyskusyjne, czaty czy nieco bardziej elitarne MUD-y, dały użytkownikom Sieci możliwości wymieniania informacji nie tylko na niespotykaną dotąd skalę, ale także w zupełnie nowy sposób. O ile jednak na poziomach komunikacyjnych jeden nadawca - jeden odbiorca (person-to-person) i wielu nadawców - wielu odbiorców (many-to-many) łatwo zauważyć rewolucyjne zmiany w stosunku do przeszłości, to gorzej jest ze zinstytucjonalizowaną komunikacją jeden nadawca - wielu odbiorców. Ten poziom opanowany został przez "stare" media i tutaj stosuje się techniki z nich znane. Pomimo ogromnych potencjalnych możliwości, przeważająca część stron WWW - najpopularniejszej metody komunikacji, w której przekaz generowany przez jednego nadawcę trafia do wielu odbiorców - pozostaje jedynie czymś w rodzaju elektronicznej gazety, sporadycznie przetykanej linkami. Według apologetów nowego medium ma to stanowić o niezwykłości Internetu. Wraz ze wzrostem przepustowości łączy, w Sieci pojawia się też coraz więcej treści multimedialnych, które jednak wciąż są prezentowane w tradycyjnej formie, przeniesionej jedynie w środowisko elektroniczne. Cóż więc z tego, że np. firma BMW, chcąc podnieść prestiż swojej strony internetowej, umieszcza na niej krótkie filmy reklamowe zrealizowane przez twórców takich jak Ang Lee czy Wong Kar-Wai, skoro równie dobrze można by je zaprezentować choćby w telewizji. Z kolei film Sztuczna inteligencja Stevena Spielberga promowany jest przez serię stron datowanych na rok 2142 - możemy odwiedzić m.in. witrynę firmy produkującej cyborgi czy fikcyjnego uniwersytetu Bangalore. To ciekawy pomysł, jeśli jednak strony za 141 lat będą wyglądać tak jak te z AI, to chyba nie ma na co czekać (autorzy wspomnianych stron ratują się komunikatem, że moja przeglądarka jest beznadziejnie przestarzała).

Oczywiście niemożliwe jest radykalne zerwanie z technikami znanymi z tradycyjnych środków komunikowania. Internet jest rozwinięciem formuły swoich poprzedników, więc musi być zachowana pewna ciągłość. Ponadto aby przekaz był czytelny dla użytkowników, musi odwoływać się do znanych metod przekazu. Panująca w Sieci sytuacja nosi jednak znamiona stagnacji, którą można - jak wszystko - próbować tłumaczyć odwołując się do postmodernizmu. Media elektroniczne nie kreują własnych, specyficznych metod komunikacji, a jedynie modyfikują stare środki przekazu. Patrząc jednak na nieustający rozwój gier wideo (także w Internecie), śmiało można odrzucić to stwierdzenie. Gry elektroniczne dostarczają swoim użytkownikom rozrywki zupełnie nowego rodzaju, łamiąc paradygmaty obowiązujące w naszej kulturze od samych jej początków. Skoro więc gracze mogą zaznać przyjemności obcowania z rozbudowanym hipertekstem i nieliniową narracją, również w innych - zapośredniczonych przez komputery - mediach drzemie potencjał umożliwiający wykształcenie specyficznych form komunikacji z użytkownikiem tekstu. Niełatwo jest dostrzec możliwości, które oferuje nowa technologia - Thomas Alva Edison konstruując fonograf przewidywał, że głównym jego zastosowaniem będą pocztówki głosowe. Przywiązani do standardów, z których korzystamy, nie widzimy, że nowe medium pozwala na zupełnie odmienne formy komunikacji. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że coraz silniej skomercjalizowany Internet przestał być miejscem poszukiwań. Naprawdę ciekawe pomysły przechodzą niezauważone, gdyż często nie dostrzegamy nawet ich wyjątkowości. Istnieją bowiem w Sieci przykłady, że strony WWW mogą nas jeszcze czymś zaskoczyć i niekoniecznie musi być to tylko oryginalny projekt graficzny.

 


Zaprojektowana przez aktora Seana Gullette strona filmu Pi Darrena Aronofsky'ego (www.pithemovie.com) to nie tylko encyklopedia informacji na samego produktu, ale także źródło wiedzy na temat Kabały i Teorii Chaosu. Na stronie znajduje się również pamiętnik reżysera - to wszystko w niezwykle ciekawej formie graficznej uzupełnionej motywem ze ścieżki muzycznej filmu. Jeszcze dalej Gullette posunął się przy stronie kolejnego filmu Aronofsky'ego - Requiem for a Dream (www.requiemforadream.com) - interaktywna grafika (na kilku podstronach poruszając kursorem mamy wpływ na generowany obraz) ilustruje witrynę, która w zasadzie nie jest poświęcona filmowi jako takiemu... Tym samym tropem, jednak odkrywając zupełnie nowe możliwości poszli twórcy oficjalnej strony filmu Center of the World Wayne'a Wanga (www.center-of-the-world.com). Sam film jest podobno czymś w rodzaju zaktualizowanej wersji Pretty Woman, w której biznesmena granego przez Richarda Gere zastąpił młody, bogaty i samotny programista z Krzemowej Doliny. Filmu nie widziałem, jednak jego strona internetowa może zaskoczyć nawet najbardziej zblazowanych Internautów. Odwiedzających wita ostrzeżenie o treściach "tylko dla dorosłych" - po zapoznaniu się z tą informacją znajdujemy się przed wejściem do wirtualnego klubu go-go. Obraz nie jest zupełnie statyczny - poruszając kursorem możemy w pewnych granicach "sterować kamerą", a komunikaty kierowane są do nas w postaci animowanych napisów. Po wejściu do środka możemy zwiedzić wnętrze klubu, jednak to nie eksponowanie metafor przestrzennych ani częściowo interaktywna grafika stanowi o wyjątkowości tej strony. Jedną z napotkanych w klubie tancerek jest Alisha Klass - gwiazdka porno odgrywająca rolę striptizerki w filmie Wanga. Po krótkiej wymianie zdań nie tylko zaprosi nas do szatni, ale również zaproponuje udział w czacie (internetowej pogawędce w czasie rzeczywistym). Po zalogowaniu z lewej strony ekranu pojawia się tekst, z prawej - obraz z Web-kamery, przedstawiający roznegliżowaną Alishę przed komputerem, za pośrednictwem którego rozmawia z nami. Oczywiście cyfrowa Alisha to BOT(program symulujący zachowanie żywego człowieka), trzeba jednak przyznać, że "rozmawiający" z nią użytkownik może ulec złudzeniu interaktywności - wpisywane z klawiatury polecenia są mniej lub bardziej wiernie realizowane przez aktorkę... Ze względu na erotyczny charakter, strona filmu Wanga może wzbudzać kontrowersje, jednak jej twórcom udało się w doskonały sposób połączyć tematykę fabuły - seks i komputery - z treścią witryny. Sieciowe "centrum świata" jest miejscem oryginalnym i niebanalnym. Mam nadzieję, że już wkrótce podobna kreatywność udzieli się projektantom innych witryn. W końcu Internet oferuje dalece większe możliwości, niż tylko zamieszczenie informacji o twórcach i udostępnienie trailera filmu, pozwala na interaktywny kontakt.

Znamienny jest fakt, że przytoczone tu przykłady stron internetowych - jedne z najciekawszych, jakie odnalazłem w Sieci - służą promocji filmów. Dziś wszystkie media wchodzą w skład supersystemów - konstruowanych na potrzeby reklamy siatek informacji, rozpowszechnianych za pomocą możliwie największej liczby mediów. Jak widać na przykładzie reklamowania filmów w Sieci, pozornie konkurujące ze sobą media mogą doskonale koegzystować - pod warunkiem, że każde z nich zachowa choć odrobinę odmienności. Ciekawy sposób wykorzystania wielu różnych środków w jednej kampanii reklamowej zaprezentowała Nokia w swojej Nokia Game. Uczestnicy konkursu musieli rozwiązywać zagadki, do których wskazówek dostarczano im za pomocą niemal wszystkich dostępnych mediów - począwszy od prasy i telewizji, a przez umieszczane w Internecie informacje i gry, na SMS-ach kończąc. Jednak najoryginalniejszym rozwiązaniem mogą pochwalić się twórcy jeszcze innej, zupełnie nowej formy marketingu - zetknęło się z nią już kilka milionów osób na całym świecie. To rozprzestrzeniający się pocztą elektroniczną wirus reklamowy Homepage, który po zainfekowaniu komputera nie wykonuje żadnych procedur destrukcyjnych. Jedynym efektem zakażenia jest automatyczne połączenie z jedną z kilku promowanych witryn i jednorazowe rozesłanie kopii wirusa do wszystkich osób z książki adresowej. Odbiorcy maili - jeśli nie zachowają ostrożności - również odwiedzą promowane strony... Jak widać, wystarczy dobry pomysł, by stworzyć nowe medium reklamowe. Brak danych na temat skuteczności tej nietypowej kampanii, wiadomo za to, że młodzi Holendrzy którzy stworzyli wirusa, mają kłopoty z policją. Widocznie policjanci nie docenili oryginalnego pomysłu. Los pionierów zawsze był trudny.

 

4

 

... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zolka.keep.pl